sobota, 14 kwietnia 2012

Chapter 1 - "Chrolonogia życia"

    A oto moje nowe opowiadanie. Nie jest to frerard, frickey itp, a jest to.. Coś w rodzaju Yuri. Opowiadanie mam gotowe, nie muszę wymyślać go (pisanie na j. polskim jest najlepsze :> ) więc postaram się regularnie dodawać rozdziały. Komentujcie i w ogóle.
Enjoy :D

__________________________________________________________________________________


      Marzenie każdego człowieka... "bycie bogatym''. Zastanawiam się... O jakie bogactwo konkretnie im chodzi? Z tego co widać w telewizji, pustych magazynach, można wywnioskować jedno: PIENIĄDZE!
      W moim świecie pieniądze grają rolę.. Hmm... Bardzo daleką na mojej kochanej liście życia. Złoże myśli, marzeń, gdybań itp, ma nieskończoną liczbę punktów. Jednak może to się zmienić.
      Może, ale nie musi.
       Odnosząc się z szacunkiem do "szych" naszego kraju, mogę wypowiedzieć się w jednym zdaniu: podejmijcie słuszną decyzję, wykorzystujcie ją i na tym zarabiajcie!
Ludzie nigdy nie będą tacy, jacy być powinni.

       Koniec filozofii. Wchodzimy do mego królestwa. Na razie opowiem o co mi w ogóle chodzi...

        Jeden dzień, 24 godziny... Ten jeden dzień. Słońce, bezchmurne niebo, ptaki, ciepłe powietrze. Każdy n o r ma l n y wychodzi na zewnątrz, tylko nie ja.. Mianowicie Olivia.
       Całe moje życie to dom. Cały ten mój świat siedzi w czterech ścianach. Dzień w dzień to samo. Nic się od roku nie zmienia... Może tylko pogoda.
       Wydawało się, że wszystko jest dobrze, że nie popełnię głupstwa... A jednak... Tego dnia wcześnie skończyliśmy lekcje. Nie wróciłam do domu, poszłam do parku. Włączyłam mp3. Piosenka, która odtworzyła się, sprawiła, że łza pociekła mi po policzku. Po krótkim czasie poczułam, że dostałam SMS-a. Na wyświetlaczu pokazał się numer Emila.

      "Oliś, wybacz mi. Sądziłem, że wyjdę z tego..."

       Nie odpisałam. Usiadłam na ławce, wyjmując żyletkę. Chciałam się okaleczyć, gdy znowu poczułam, że coś burczy w mojej kieszeni. Ponownie otrzymałam wiadomość od Emila...
     
        " Nie rób tego!!!!!"

            Ostre narzędzie upadło na ziemię, lekko przecinając opuszek mego palca. Parę metrów ode mnie stała postać w krótkim, czarnym płaszczu, szarych rurkach i czerwonych glanach. Jego twarz była blada, oczy we łzach, kruczo-czarna grzywka opadała mu na oko, morskie tęczówki kryły w sobie smutek, ból.
- Wybacz mi..
Nic nie odpowiedziałam. Czułam jak dłonie mego przyjaciela dotykają moich policzków.
- Olivia. Ja... Myślałem...
- Czemu samobójstwo to dla ciebie taka istotna rzecz?!- spytałam drżącym głosem.
- Ja... Słuchaj... Jebane prochy, alkohol, szlugi... W dodatku HIV! Olivia, jak mam z tym żyć?
- Normalnie. Pomogłeś mi wyjść z depresji, ja w zamian, pomogę ci się uniezależnić od tych toksyn. Przysięgam.
        Wstałam. Emil stał jak słup soli. Przytuliłam go, ten pocałował mnie w czubek głowy. Nie sądziłam, ale tak jest. Chyba go kocham...
- Nigdy już nie użyjesz żyletki, obiecaj.- powiedział. Uśmiechnęłam się ironicznie.
   
      Wracając do domu, natknęłam się na bandę dilerów. Pierwsze ich krzyki były związane z moim wyglądem, natomiast jakiś "goryl", który stal przy ścianie sklepu, dał mi do ręki tabletki nasenne. Przyjęłam je bez jakichkolwiek słów.
       Weszłam do domu. Leniwie zdjęłam płaszcz i glany. Do pokoju nawet nie zajrzałam. Mieszkanie ogółem było puste. W salonie, jak zwykle, był bałagan. Usiadłam na sofie, wyjęłam komórkę i zadzwoniłam do Sally.
- Sall, słuchaj...  Wpadnij do mnie.
- Eee, skarbie. Mogę za dwie godziny, bo teraz suszę włosy.- powiedziała. wyłączając suszarkę.
- No dobra... Albo, lepiej spotkajmy się jutro.
- Ok, jak tam chcesz. Pa!
- Cześć.
         Rozłączyła się. Rzuciłam telefonem o ścianę. Głos Sally był obojętny, przerażający...Podejrzewałam najgorsze. Jednak wątpię, żeby była na tyle głupia by to zrobić.
Wkurzona, a zarazem zaniepokojona, postanowiłam wziąć gorącą kąpiel. Wlokąc się po schodach do łazienki, zastanawiałam się, co u Emila sie teraz dzieje. Podeszłam do drzwi, pociągnęłam za klamkę. Na toaletce stał pojemnik ze wszystkimi moimi tabletkami. Otworzyłam pokrywę, wyjęłam sześć pigułek, połykając je. Wchodząc do wanny poczułam jak kuje mi serce. Usiadłam w wodzie, trzymając się za pierś i podgryzając wargę z bólu. Nie wiadomi kiedy, zasnęłam.

       Obudziłam się w swoim łóżku. Po mojej lewej stronie, siedziała zapłakana Sally, Emil leżal wtulony w poduszkę na mojej małej sofie. Gdy zobaczyli jak się budzę, natychmiast się podnieśli. Moja słodka przyjaciółka pocałowała mnie w policzek, Emil, natomiast, trzyma moją dloń. Obróciłam się na bok, w drzwiach stała jakaś dziewczyna. Miała brązowe, kręcone włosy, sylwetkę modelki, czerwoną koszulkę z zespołem 30 Seconds To Mars, jeansowe spodnie i promienny uśmiech. Była to Igu. Moja przyjaciółka.
      Rozmawiając z całą trójką, dowiedziałam się, że Igu wyciągnęła  mnie z wanny. Przypomniałam sobie, że miała przyjść do mnie i pożyczyć mi koszulkę z 30STM, która kupiłyśmy. Płakałam.
      Po posiedzeniu, Ems z Igu wyszli. Zostałam ja i Sally. Zaproponowała mi, abym zasnęła, jednak wcześniej dodała:
- Jesteś głupia!
- Wiem.
- Mogłam cie stracić!!
- Wybacz mi.- słowa wypłynęły z moich ust.
- Wybaczam. Wiesz... Ja... Nieważne, śpij. Potem pogadamy.- mówiąc to, pocałowała mnie w czoło i wyszła.
      Zasnęłam. Śniąc, myślałam o tym, jakby było, gdybym się zabiła. Te wyobrażenia były straszne. W końcu pochłonęła mnie tymczasowa pustka.

_________________________________________________________________________________

Krótkie, nudne. Ale to rozgrzewka :)